Kilka zdań o naszej hodowli...

Hodowla WIEJSKI CZAR powstała w 2003 roku. Od początku hodowlę Labradorów traktujemy jako hobby i prowadzimy bardzo domowo. Bardzo duży nacisk kładziemy na socjalizację szczeniąt już od pierwszych chwil życia. Zależy nam bardzo aby maluchy miały pełne zaufanie do ludzi i trafiały do nowych właścicieli, którzy potraktują je jak domowników, otoczą opieką i pokochają. Po każdym miocie pozostają nam wspaniałe wspomnienia, satysfakcja, setki jak nie tysiące zdjęć i filmików. Pierwszą nasza sunieczką była Agatka Megi Meza maści czarnej. Przeżyła z nami 14 lat, odeszła w 2015 roku. Dostarczyła nam wielu niezapomnianych wrażeń. Była cudowną towarzyszką zabaw dla naszych wnuków, uwielbiała dzieci, była bardzo uważna i delikatna. Zawsze spokojna, przyjazna, dostojna ale też bardzo wesoła, niesamowicie inteligentna. Została matką dwóch miotów: pięć szczeniąt miotu „M” i osiem szczeniąt miot „T”. Z drugiego miotu została z nami czekoladowa sunia Tequila (Tosia). Tosia była z nami 13 lat. Zawsze była bardzo aktywna, uwielbia zabawy, jej żywiołem była woda. Na spacerze nie odpuściła żadnej kałuży – choćby tylko zanurzyć łapki. Była też bardzo charakterna, nie lubiła piesków małych ras (szczególnie Yorków) ale ta niechęć objawiała się głównie unikaniem kontaktu z nimi. Była w pewnym sensie psem pilnującym, czujna i zawsze głośnym szczekaniem sygnalizowała obcych, nawet tych przechodzących obok posesji. Tosia została mamą tylko raz. Było to osiem przepięknych czekoladowych psiaków. Okazała się wspaniałą mamą, bardzo troskliwą i opiekuńczą. Podobnie jak Agatka, Tosia bardzo lubiła dzieci a nasze wnuki ją uwielbiały. W dniu 14 lutego 2017 roku zawitała do nas Rustica Herbu Zadora. Mimo pięknego imienia w rodowodzie zdecydowaliśmy o zmianie na JUGA – imię to nadał jej nasz wnuk Adaś łącząc słowa junior i Agatka (młoda Agatka). Okazało się, że jest dosłownie sobowtórem naszej pierwszej ukochanej suni Agatki pod względem wyglądu ale też charakteru. Oczywiście została przyjęta bardzo ciepło i serdecznie. Niestety pierwsze dni były bardzo trudne. Zupełnie nowe otoczenie, zupełnie nowi ludzie, być może nadmiar czułości i miłości. Na szczęście to się zmieniało z dnia na dzień. Pierwszą osobą, którą zaakceptowała w pełni był nasz wnuk Adaś i nasza sunia Tosia. Powoli poznawała dom (szczególną przeszkodą były schody na piętro) oraz teren wokół domu. Po kilku tygodniach czuła się już tak jakby mieszkała tu od początku swojego życia – nie raz nawet zbyt swobodnie – szczególnie w ogrodzie gdzie dość często coś przekopała. W domu w zasadzie nic nie niszczyła (co było schowane – trochę przesadzam) ale upodobała sobie moje kapcie i kilka par musiałem wymienić. Jest cudowną towarzyszką zabaw, bardzo delikatna, rozważna, uwielbia cały świat. Sunie i szczenięta ufają nam bezgranicznie. Wszystko co umieją nauczyliśmy je sami. Są bardzo posłuszne, świetnie chodzą na smyczy, uwielbiają spacery. Oboje z żoną jesteśmy zapalonymi grzybiarzami a sunie są naszymi wiernymi towarzyszkami w długich wyprawach do lasu. Oczywiście uwielbiają wodę. Nauczyliśmy je skakać do wody nawet z wysokiego pomostu – robią to bardzo widowiskowo. W okresie wiosennym, latem i wczesną jesienią dużo czasu spędzamy z nimi nad jeziorami i morzem.